Styl życia

Wypróbowałem cross-fit 6-tygodniowe wyzwanie i zaraz, mamo, przeszedłem długą drogę

Anonim

Przez większość dni nie zamieniałbym macierzyństwa na miliard dolarów. Uwielbiałem patrzeć, jak moje dzieci rozwijają się, zdobywają zaufanie i poznają świat. Uwielbiam wszystkie przytulanki, wycieczki, godziny oglądania The Great British Baking Show i histeryczny śmiech z głupich żartów rodzinnych. To powiedziawszy, z radością zamieniłbym moje rozpadające się ciało po porodzie w mgnieniu oka.

Kiedyś biegałem, aby utrzymać formę. Przed urodzeniem dzieci przebiegłem dwa Maratony Nowojorskie i sto innych ras. Niestety bieganie zatrzymało się z piskiem bólu z powodu zwyrodnieniowego dysku w dolnej części pleców. 40 funtów, które zyskałem podczas dwóch ciąż (po raz pierwszy nie nauczyłem się lekcji) i wciągnęły mnie wszystkie dzieci z biodra i ciężka torba na pieluchy. Tenis był również dobrym sposobem na ćwiczenia i drapanie mój konkurencyjny świąd. Ale to skończyło się po mojej drugiej operacji łokcia. Kolejne przygnębiające macierzyństwo dotknęło mojego ciała.

Zajęty opieką nad dziećmi, budowaniem praktyki i wydawaniem książki, moje zdrowie fizyczne zostało odłożone na bok. Wiedziałem, że muszę znaleźć coś, co nie pogorszy moich obrażeń, ale pomoże mi poczuć się silniejszym i przywrócić utraconą pewność fizyczną. Znajoma wspomniała, że ​​robi sześciotygodniowe wyzwanie CrossFit na pobliskiej siłowni. Powiedziała, że ​​to nic nie kosztuje. Cóż, trochę za darmo. Jeśli uczestnicy osiągną docelowy poziom 6 procent utraty tkanki tłuszczowej, opłata w wysokości 600 USD zostanie zwrócona. Byłem zaintrygowany.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Catherine Pearlman

Jestem bardziej sportowym ćwiczącym na świeżym powietrzu. Ale życie było stresujące. Nie miałem dużo czasu. Nie miałem dużo motywacji i czułem się, jakbym był w głębokim rutynie. Przyjaciel i motywacja pieniężna były tym, czego potrzebowałem, aby ponownie zacząć ćwiczyć. Pośpiesznie zapisałem się przez Internet, zrobiłem ważenie i z niepokojem czekałem na rozpoczęcie pierwszej klasy. Oczywiście, w pierwszym podejściu zrobiłem to, czego nie powinienem - Googled CrossFit. Wielki błąd. Olbrzymi! Okazuje się, że ludzie są fanatyczni w tym sporcie. Noszą specjalne buty. Uczestniczą w codziennych treningach zwanych WOD i dużo mówią o wszystkich rzeczach związanych z odżywianiem i kondycją.

Nikt nie wiedział, co robią, i to było pocieszające.

Pierwszego dnia niepewnie wszedłem na siłownię (zwaną pudełkiem). To tylko gołe kości metalowe pręty otoczone wolnymi ciężarami, sztangami, dużymi pudłami, maszynami do wiosłowania i piłkami lekarskimi. Przez pierwsze trzy tygodnie wyzwania nowicjusze są podzieleni na specjalne klasy, abyśmy mogli nauczyć się lin i żargonu. Każdy ruch ma nazwę, np. „Przysiady przysiadowe”, „czysty” lub „rozszczepiony palant”. Na początku każdej klasy trenerzy sprawdzają wszystkie ruchy i włączają je do rozgrzewki. Nikt nie wiedział, co robią, i to było pocieszające.

Treningi mają stale się zmieniać. Są krótkie, ale niezwykle intensywne. Uczestnicy mają wypchnąć ciało poza miejsce, w którym chce się zatrzymać. To inne miejsce dla wszystkich. Jednak wszyscy czuliśmy się wydani z naszego wysiłku. Pod koniec treningu jest tablica, na której raportujemy nasze codzienne statystyki. Ile przysiadów osiągnięto w wyznaczonym czasie lub jak szybko ogólny trening został zakończony. Jestem pewien, że na wielu siłowniach ta tablica symbolizuje zaciętą rywalizację. Na mojej siłowni wydawało się (na szczęście), że tak naprawdę nikogo to nie obchodziło. Chodziło bardziej o indywidualne osiągnięcia. Podobnie jak w przypadku biegania 10 000, rywalizowałem ze sobą, co zmniejszyło presję.

Zdjęcie dzięki uprzejmości Catherine Pearlman

Członkowie wyzwania proszeni są o przychodzenie na siłownię co najmniej trzy razy w tygodniu. Jedyny czas w klasie, który mi się przydałby, to 7 rano. Pobudka o 6:20, pośpieszne ubieranie się i bycie na siłowni na czas było prawdopodobnie moim największym wyzwaniem. Nie jestem rannym ptaszkiem. Nawet moje dzieci boją się mnie przez pierwsze dwie godziny dnia. Jakoś udało mi się przez te trzy tygodnie otwarcia.

Podczas pierwszego ważenia otrzymałem dietę wysokobiałkową o niskiej zawartości węglowodanów, która składała się z trzech posiłków i dwóch koktajli proteinowych. Nie piję koktajli ani nie jem nabiału, więc dieta nie działała. Dla mnie wyzwanie polegało na dokonywaniu mądrzejszych wyborów w czasie posiłków, mniej jedzenia i zaangażowaniu się w fitness co najmniej trzy razy w tygodniu. Postanowiłem więc porzucić ich dietę na rzecz Weight Watchers. Wiedziałem, że mogę stracić wagę na ich planie, tak jak wcześniej.

Zacząłem rozpoznawać ludzi, a trenerzy nauczyli się mojego imienia i tego, jak poprawnie przeliterować to na tablicy. Wchodząc do tego klubu z siłownią, czasami czułem się, jakby Norm wchodził w Cheers. To wsparcie mnie podtrzymało.

Jedną z moich obaw związanych z dołączeniem do CrossFit było to, że trenerzy będą egzekwować WOD bez korekt. Musiałem uważać na plecy i łokieć. Ponowne zranienie ich ze względu na trening nie było opcją. Ale ku mojemu zaskoczeniu wszystko na siłowni jest skalowalne i regulowane. Więc jeśli nie mogę wykonać pompki, mogę zamiast tego zrobić rząd pierścienia. Jeśli nie uda mi się wyczyścić skoku na odległość 24 cali, mogę zrobić 18 bez kłopotów.

Po trzech tygodniach ukończyłem regularne zajęcia CrossFit z doświadczonymi członkami. Znów spanikowałem. Nie zamierzałem być wystarczająco dobry. Miałem zamiar wystartować i wyglądać jak słabość, którym naprawdę jestem. Ale to nic takiego. Członkowie wspierali tak jak trenerzy. Gdy skończyli przede mną, wykrzyknęli moje imię i „Niesamowita robota!” Lub „Już prawie jesteś!” Zacząłem rozpoznawać ludzi, a trenerzy nauczyli się mojego imienia i tego, jak poprawnie przeliterować to na tablicy. Wchodząc do tego klubu z siłownią, czasami czułem się, jakby Norm wchodził w Cheers. To wsparcie mnie podtrzymało.

Pod koniec sześciu tygodni nastąpiło ostateczne zważenie. W połowie drogi miałem o 3 procent mniej tkanki tłuszczowej. Ale w ostatnich tygodniach dużo podróżowałem do pracy i mój ojciec był poważnie chory. To był trudny czas i byłam prawie pewna, że ​​nie zrobię tego. Jasne, wciąż miałem 3 procent. Ale zamiast poczuć się pokonany, poczułem się jak zwycięzca. Przez sześć tygodni ćwiczyłem co najmniej trzy razy w tygodniu, nawet w drodze. Jadłem bardziej rozsądnie i czułem się szczęśliwszy (cześć, endorfiny!).

Po jednym szczególnie brutalnym treningu uśmiechnąłem się i zapytałem trenera, czy celem tego ćwiczenia było sprawienie, by moje ręce były zbyt obolałe, aby podnieść jedzenie do ust. Nie, powiedział z poważną miną. „Chodzi o to, aby wszystko było łatwiejsze.” Jak wzruszające. Właśnie dlatego tam byłem. Całe to podnoszenie, wiosłowanie, kucanie, skakanie i skakanie miało na celu uczynić mnie silniejszym i bardziej zdolnym do wykonywania wszystkich codziennych czynności. Zrobił to i wiele więcej. W ciągu zaledwie sześciu tygodni przypomniałem sobie, dlaczego lubiłem ćwiczyć i widziałem korzyści fizyczne i emocjonalne. Wziąłem więc 600 $ z tego wyzwania i wykorzystałem je do zapisania się na siłownię. Po każdym treningu mój mąż pyta: „Jak było?” Moja odpowiedź jest zawsze taka sama.

„Nienawidzę tego… ale było dobrze.”

Wypróbowałem cross-fit 6-tygodniowe wyzwanie i zaraz, mamo, przeszedłem długą drogę
Styl życia

Wybór redaktorów

Back to top button