Macierzyństwo

Próbowałem pieluch bez nocnika i tak to poszło

Spisu treści:

Anonim

Nigdy nie myślałem, że będziemy rodzajem rodziców, którzy będą potrzebować taktyki ninja i sztuczek umysłowych Jedi, aby nasz maluch sikał w toalecie. Ale oto jesteśmy. Moja coraz bardziej uparta córka ostatnio zaczęła krzyczeć: „BEZ DOTYKANIA! BEZ DIAPER!” i bieganie po domu prawie za każdym razem, gdy musieliśmy ją zmieniać. Po rozegraniu jednej z zbyt wielu gier „złapać śmierdzącego malucha” z moją partnerką (grą, w której zwycięzca faktycznie przegrywa), postanowiłem poddać się jej życzeniom wypróbowania nocnika bez pieluchy, w którym porzucasz pieluchę zupełnie i odsłaniasz jej tyłek i … mam nadzieję na najlepsze.

To jest tak przerażająco proste, jak się wydaje: zdejmujesz pieluchę swojego dziecka i pozwalasz mu biegać nago po tyłku, namawiając go, aby uwolnił się od nocnika z mopem i środkiem dezynfekującym w dłoni. Niektóre książki twierdzą nawet, że metoda bez pieluszek działa średnio po zaledwie siedmiu dniach. Poza tym trudno odmówić metody genialnemu na ekranie geniuszowi Mayimowi Bialikowi, który gra Amy w The Big Bang Theory i ma doktorat z neurologii, z powodzeniem zastosowany u jej dziecka. Byłem zdesperowany i chętny do wypróbowania czegokolwiek, ale metoda pozbawiona pieluch wydawała się być szansą na zwycięstwo w treningach nocników.

Eksperyment

Tak więc zaledwie dwa tygodnie przed drugimi urodzinami naszego dziecka i ciepłem późnego lata po naszej stronie, umieściłem jej nocnik na środku naszego salonu dla łatwego dostępu, wyjąłem pieluchę i pozwoliłem rozpocząć trening. Myślałem, że jestem gotowy. Pomyślałem, że ułatwimy trening nocnika, a po kilku dniach moja córka zrozumie wszystko. Byłaby zawodowcem. Byłaby sikającą i kupującą dziwką, a ja skończyłbym z pieluchami.

Zdecydowaliśmy się na tydzień i zabraliśmy się do pracy. Czy moja córka zareagowałaby na model pieluch bez pieluszek? My byśmy

To jest to, co się stało.

Dzień 1:

Pierwszego ranka, kiedy powiedziałem mojej córce (nazywamy ją J), że przez cały dzień będzie chodzić na pieluchy, była tak zachwycona, jak gdybym zaproponował jej lody na śniadanie. Uśmiechnęła się z uśmiechem, zachęcając mnie do zdjęcia pieluszki. Na początku normalnie spędzaliśmy dzień: jedliśmy śniadanie, bawiliśmy się, przytulaliśmy i rozmawialiśmy o tym, gdzie pójść siusiu i kupce. Ćwiczyła nawet siedzenie na nocniczku, co sprawiło, że czułam się wyjątkowo optymistycznie.

Minęły dwie godziny i zauważyłem, że nie odeszła od drobnego wypadku, który miała wcześniej rano. Zachęcałem ją do picia większej ilości wody, dając jej trochę gaszącego pragnienie masła orzechowego na przekąskę, a potem czekałem kolejną godzinę, aby zobaczyć, czy coś się stanie. Rzeczywiście, mniej więcej po trzech godzinach zauważyłem maleńkie mokre miejsce na dywanie. Po tym, jak przyznała, że ​​faktycznie sikała na dywan, rozmawialiśmy o tym, gdzie pójść, i poszło tak:

Ja: „Gdzie idziemy siusiu lub kupie?”

J: „Idę sikać na nocnika!”

Ja: „Co mówimy, kiedy musimy iść na nocnika?”

J: „Muszę iść nocnik!”

Gdy tylko skończyłem szorować jej siusiu i rozpylać środek dezynfekujący na dywanie, usłyszałem głośny łomot! i zauważyła, że ​​poślizgnęła się na kolejnej ogromnej kałuży siusiu. To skłoniło do kolejnego cyklu mówienia o nocniku, po czym wściekle szorowałem podłogi. W jakiś sposób otworzyły się wrota, ponieważ przez następną godzinę zabrudziła każdą część domu z wyjątkiem nocnika i za każdym razem czułam się bardziej niezadowolona niż wcześniej.

Najlepszą porą dnia była pora drzemki, kiedy położyłem na nią pieluchę (bo nikt nie ma wystarczającej liczby materacy, by móc swobodnie pieluchę w łóżku) i odetchnąłem z ulgą, wiedząc, że mogę odłożyć butelkę z wybielaczem. Przekonałem się, że niestety (lub na szczęście, w zależności od tego, jak na to spojrzysz) kupiła pieluchę, kiedy obudziła się z drzemki. Przynajmniej oszczędzono mi tej katastrofy. Najwyraźniej nie musiała ulżyć sobie przez cały wieczór (chociaż czas kąpieli pozostanie tajemnicą), więc przez resztę dnia nie było innych „pouczających momentów”, ale nauczyłem się, że moja dziewczyna może iść na całość bez sikania i robienia kupek, po których następują nieprzewidywalne tryskające fontanną siki. Dotychczasowa karta wyników brzmiała:

Trafienia: 0

Brakuje: 6

Po pierwszym dniu szybko zdałem sobie sprawę, że nie spodziewam się kilku rzeczy: 1. Jak śliskie i niebezpieczne są podłogi, 2. Ilość szmat, których potrzebowałbym posprzątać wszystkie bałagany, i 3. Jej całkowite lekceważenie za pomocą nocnika. Nie muszę dodawać, że zakończyłem ten dzień całkiem zniechęcony i głęboko żałuję tego wszystkiego, co było „bez pieluch”, ale mówią, że konsekwencja jest kluczowa.

Dzień 2

Drugi dzień rozpocząłem jeszcze trochę optymistycznie, zdeterminowany, aby jakoś przekonać moją córkę do odczuć, jakie ma przed wyjazdem. Moim celem było złapanie jej w połowie siusiu i zebranie jej nad nocnikiem, aby zaszczepić połączenie. Tym razem wybrała się okropnie cztery godziny rano, nie mocząc się. Zacząłem podejrzewać, że trzymała ją, mimo że czuła się nieswojo, ponieważ była przyzwyczajona do ulgi w przytulnej pieluszce. Co więcej, w ciągu dnia stawała się coraz bardziej wyzywająca, uciekając od nocnika i odmawiając jedzenia lunchu, rozkładając się na podłodze.

Rzeczywiście, kiedy w końcu zjadła lunch i jej malutki czołg się przepełnił, miała dwa kolejne wypadki. Aby dodatkowo potwierdzić moje wcześniejsze podejrzenia, gdy tylko włożyłem pieluchę na drzemkę, zaczęła się odcedzać i chrząkać, co może znaczyć tylko jedno: kupa. Moje umiejętności refleksyjne nie były wystarczająco ostre, aby porwać ją do nocnika, ale powtórzyliśmy całą rozmowę o tym, co mówimy, kiedy musimy iść na nocnika. Z powtarzającymi się wykładami zacząłem czuć się bardziej jak moja matka (chociaż moja matka skutecznie mnie wyszkoliła, więc dziwnie się z tym pogodziłem).

Myślałem, że reszta dnia będzie jak pierwsza, kiedy pozostanie sucha do samego obiadu, ale potem miała na deser arbuza, dobrze znany naturalny środek moczopędny i wyglądało to tak, jakby ktoś wbił igłę w króla wielkości łóżko wodne, ponieważ nie przestawała wyciekać. Niespokojnie przycisnęła się do mnie, wołając: „Mamusiu, mamusiu, muszę nocować!” gdy jej sikanie spływały mi po nogach, ale zamarłem i nie mogłem jej tam wystarczająco szybko zabrać. Poczułem zakłopotanie płynące z jej łez i nazwałem, że ustąpiło z dnia na dzień. W mojej głowie wciąż myślałem, cholera, to dopiero drugi dzień.

Trafienia: 0

Brakuje: 7

Dzień 3

Nadal nie ma hitów i czuję, że ta moda na trening bez pieluch to kolejny schemat zbierania pieniędzy z eBooków, musiałem skupić się na pozytywach, takich jak to, że oszczędzam na pieluszkach (ale przeznaczam część tych środków na odkurzacz) i pranie). Poza tym, udana ekspertka od nocników Lora Jensen twierdzi, że potrzeba co najmniej trzech dni, jeśli nie więcej, aby małe sutki weszły do ​​puszki. Więc trzeci raz to urok, prawda? Gdybym mógł chociaż raz skłonić ją, żeby poszła do nocnika, nazwałbym ten dzień sukcesem.

Ale dzień trzeci był co najmniej trudny. Starałem się być sprytny, karmiąc jej więcej arbuza i zmuszając ją do siedzenia na nocniku w nadziei, że nieuchronnie ulży sobie w toalecie, ale mój plan się nie powiódł. Po spożyciu kawałka arbuza wielkości jej głowy i siedzeniu w toalecie przez 20 minut, nie wypuściła ani jednej kropli siku. Gdy tylko ją postawiłem, uciekła i zadzwoniła na korytarzu. Zdenerwowany zgarnąłem ją z powrotem do toalety, aby wzmocnić połączenie między siusiu i toaletą. Właśnie wtedy wyemitowała najdziwniejszy pisk malucha, jaki do tej pory słyszałem, i powiedziała: „Nie mamusiu! Żadnej toalety! WSZYSTKIE DOOOOONE!”

Prawdopodobnie w tym momencie nienawidziła toalety bardziej niż pieluch. Zdecydowanie nie chciałem tworzyć negatywnego skojarzenia z nocnikiem, więc postanowiłem spędzić resztę dnia, stosując dosłowne podejście bez użycia rąk. Kiedy jej ciało zaczęło się zaciskać później po południu, nieśmiało mruknęła: „Muszę kupować.” Wzdrygałam się: „Idź do swojej nocniczki, kochanie, jest tam!” W kółko.

Odmówiła, nerwowo krąży po pokoju, gdy śledziłem ją oczami, mając nadzieję, że w jakiś sposób będę mógł wykorzystać moce parapsychologiczne mamusi, by przesunąć ją nad toaletą, aż nagle, szybciej niż mógłbym powiedzieć: „ O kurwa !” po raz pierwszy wypróżniła się na podłogę i płakała z niesmakiem na własnej produkcji.

Do tej pory trening nocników bez pieluszek był coraz bardziej stresujący dla nas obu. Nienawidzi toalety, nienawidzę zmywać podłóg i razem jesteśmy o wiele bardziej zrzędliwi.

Trafienia: 0

Brakuje: 6

4 dzień

Zacząłem dzień czwarty już dość zmęczony, biorąc pod uwagę, że do tej pory nasz wskaźnik trafień wynosił 0 procent. Pisanie i fizyczne umieszczanie mojej córki w toalecie powstrzymywało ją od faktycznego korzystania z niej, więc kontynuowałem swoje podejście bez użycia rąk (o ile nie było inaczej). Zamiast się tym stresować, po prostu starałem się nie przejmować. Pozwalam jej mosey w domu na gołe dno, tym razem nawet nie wspominając o nocniku. Patrzyłem, jak z ciekawością wędruje do łazienki, otwierając szuflady i nonszalancko bawiąc się nicią dentystyczną i tamponami. Nagle nieoczekiwanie usłyszałem ten zbyt znajomy, cichy dźwięk. Najwyraźniej wprawiły mnie w refleks umiejętności, które ćwiczyłem, ponieważ złapałem ją i przeniosłem na dwie noce wygodne siedzisko, a oto sika na nocnika.

Nigdy nie byłem tak cholernie zachwycony widząc, jak ktoś oddaje mocz w toalecie, prawie sikam z podniecenia. W tej chwili złapany, klaskałem, wiwatowałem i nagradzałem ją czekoladowym M&M, chociaż powiedziałem sobie, że nie będę dawał smakołyków, ale mnie to nie obchodziło. Moja córka sikała na nocnika i to wszystko, co się teraz liczyło. Po całej uwagi, jaką poświęciłem jej za korzystanie z toalety, wydawało się, że mniej go nienawidzi, ponieważ wciąż wracała, by na niej usiąść, mając nadzieję, że zarobi więcej M&M.

Mimo, że zakończyliśmy dzień bez żadnych hitów, wciąż miałem nadzieję, że jedno uderzenie szczęścia wystarczy, by przyspieszyć ten eksperyment.

Trafienia: 0, 5

Brakuje: 6.5

5 dzień

Byłem przekonany, że moja metoda super swobodnego traktowania nocnika pomoże nam uzyskać więcej trafień. To podejście nie tylko mniej stresowało moją córkę, ale także pomogło mi zachować spokój. Czyszczenie moczu (a czasami kału) stało się częścią naszej codziennej rutyny, więc postanowiłem (dosłownie) iść z prądem.

Największym problemem oprócz mojego rosnącego stosu prania było to, że J wprost odmówił siedzenia w toalecie, mimo że wiedział, kiedy musi iść. Wyciągnąłem z rękawa jeszcze kilka sztuczek, na przykład pokazując jej, jak nocuje przy drinku i siusiu lalce, i pozwalając jej oglądać film Elmo's Potty Time … nic jej nie przekonało.

Nawet kiedy poszedłem za nią z jej małą toaletą i przekupiłem ją M & M, uciekłaby i załatwiła swoje sprawy gdzie indziej. Niestety, dzień piąty zakończył się tak jak pierwsze cztery dni: absolutnie zero trafień i kosz na pranie pełen brudnych szmat.

Trafienia: 0

Brakuje: 6

6 dzień

Nie było wątpliwości, że moja córka pozostanie uparta w szóstym dniu. Miałem nadzieję, że w połowie tego procesu zachęcę ją do współpracy. zamiast tego poczułem, że tęsknię za ponownym włożeniem pieluszki, gdy brudziła każdy zakątek domu. Dlaczego więc nie zabawić się trochę? Kiedy nadszedł czas na jej popołudniowe wypróżnienie, graliśmy w kotka i myszkę, tyle że tym razem myszka zrzucała turd bomby, kiedy biegała. Jakaś chora, macierzyńska część mnie naprawdę się podobała, ponieważ w tym momencie nie miałem nic do stracenia.

Przez kilka dni byliśmy uwięzieni w naszym stopniowo brudnym domu, ale przynajmniej była zaręczona. Po 15 minutach ścigania chrząkającego malucha w końcu uwolniła brązową kępę, a ja przeniosłem ją do nocnika. Chociaż większość jej odpadów wylądowała na podłodze, udało jej się uwolnić niewielką ich część z nocnika. Dałem jej M&M, aby potwierdzić, że rzeczywiście zrobiła kupę w toalecie. Trzymała mały niebieski cukierek przez 10 minut, pielęgnując go i pławiąc się w swoim mini osiągnięciu.

Resztę dnia spędziłem rutynowo wycierając kałuże, ale pół hitu przynajmniej było naszym najlepszym wynikiem.

Trafienia: 0, 5

Brakuje: 5.5

7 dzień

Nie wychodziliśmy z domu od kilku dni i obaj oszaleliśmy. Nie byłem wystarczająco odważny, aby wyjść bez pieluch, ponieważ, spójrzmy prawdzie w oczy, czyszczenie kału i moczu jest 10 razy bardziej stresujące i niehigieniczne w miejscach publicznych niż w zaciszu własnego domu. Jednak desperacko potrzebowaliśmy kontaktu z ludźmi, a także świeżego powietrza i słońca, dlatego zdecydowałem, że szybka wycieczka bez pieluch do parku nie zaszkodzi.

Powiedziałem jej, jak tylko się zmoczyła, że ​​musimy iść do domu, ponieważ miałem tylko jedną zmianę ubrania. Spacerowaliśmy ulicą do parku sąsiedztwa, który był pusty, kiedy przyjechaliśmy. Z radością zrzuciła piasek do swojej ciężarówki z zabawkami. Minęło dziesięć minut i dołączyła do nas niania z dwójką małych dzieci. Wymieniliśmy się cześć i właśnie w tym momencie, gdy miała zamiar odpiąć swoje dzieci, moja córka pisnęła: „Mamusiu, mam nocnik!” Było już za późno: już się zmoczyła, a kałuża siusiu zbita w piasek pod nią.

Gdy przystąpiłem do jej sprzątania, niania z ciekawością spytała: „Czy ona jest twoja?” Odpowiedziałem entuzjastycznie „Tak!” I uśmiechem. Niania uśmiechnęła się w zamian, zanim nieśmiało wycofała się i przeszła z dziećmi na drugi koniec parku. Właśnie wtedy dowiedziałem się, że metoda treningu nocniczków bez pieluch zdecydowanie nie jest społecznie akceptowalna. Nie mogłem jej winić, bo nie ma mowy, żeby świadomie pozwolić mojemu dziecku bawić się w siusiu innego dziecka.

Powiedziałem mojej córce, że musimy skrócić nasz wypad, chociaż zabiło mnie to w środku. Nie wydawało jej się uczciwe, że spodziewałem się, że zaalarmuje mnie, zanim będzie musiała skorzystać z toalety w miejscu publicznym, mimo że nadal nie wykazała tej umiejętności w domu. Mieliśmy bardzo smutny spacer do domu, a przez resztę dnia kompletnie tęskniła za toaletą. Wieczór spędziłem cicho zmywając każdy zakątek domu. Jednak pomimo tego, że przeważnie nieudany, nie wspominając o samotnym, nocnym treningu, poczułem spokój wiedząc, że daliśmy z siebie wszystko.

Trafienia: 0

Brakuje: 7

Czy praca bez pieluch?

Próbowałem pieluch bez nocnika i tak to poszło
Macierzyństwo

Wybór redaktorów

Back to top button