Macierzyństwo

Próbowałem rodzicielstwa jak Francuzi, ponieważ zabranie moich dzieci do restauracji to prawdziwy koszmar, i tak się stało

Spisu treści:

Anonim

W czasach błogich, pozbawionych dzieci dni, kiedy mieliśmy czas i dochód do dyspozycji, mój mąż uwielbiałem chodzić do restauracji. Dobre jedzenie, miła rozmowa, może butelka wina i fantazyjny deser. Było cudownie. A potem mieliśmy dzieci.

W dzisiejszych czasach wyjście na kolację zdarza się prawie nigdy, a kiedy tak się dzieje, zawsze wychodzimy z zastanawiania się, dlaczego uważamy, że to dobry pomysł. Żadne z naszych dzieci nie chce usiąść dłużej niż kilka minut, dostawa jedzenia trwa dłużej niż 30 sekund, a kiedy już to nastąpi, jest „za gorąco” (jest to jedyny moment w moim życiu, kiedy kiedykolwiek chciałem, aby restauracja serwowała nam letnie posiłki). Potem jedno dziecko rozlewa mleko, a drugie decyduje, że tak naprawdę nie jest głodne. I jakoś połowa naszego posiłku zawsze kończy się na podłodze. Zakładałem, że taka jest rzeczywistość wyprowadzania maluchów publicznie, ale najwyraźniej istnieje magiczna kraina, w której dzieci siedzą spokojnie i cierpliwie czekają i jedzą całe jedzenie bez narzekania. A ta ziemia nazywa się Francja.

Po przeczytaniu „ Bringing Up Bebe” Pameli Druckerman, relacji z pierwszej osoby o dużych różnicach między rodzicielstwem francuskim i amerykańskim, myślałem tylko, że potrzebuję tego w życiu. Dzieciaki, które nie tracą zmysłów na każdą drobiazg? Kto nie zawsze wymaga przekąsek lub że robisz dla nich wszystko? A rodzice, którzy faktycznie mają czas i czas na samotność, którzy nadal czują się indywidualnymi ludźmi, a nie tylko czyjąś mamą przez całą dobę? Brzmiało to jak sen.

Eksperyment

Realistycznie wiedziałem, że nie zamierzam z dnia na dzień magicznie stać się wiarygodnym i pewnym siebie rodzicem w stylu francuskim, ale pomyślałem, że istnieją pewne sposoby na włączenie niektórych pomysłów do naszego codziennego życia, które mogą mieć duży wpływ. Dałem sobie tydzień na ich wprowadzenie w życie, a następnie ponownie oceniłem, czy życie francuskiego rodzica (który nigdy tak naprawdę nie był we Francji) było tak wspaniałe, jak się wydawało.

Oto jak poszło.

Mówienie „nie” i jego znaczenie

Dzięki uprzejmości Alana Romain

Francuscy rodzice wiedzą, jak zostać szefem. Podczas gdy amerykańscy rodzice mogą próbować dochodzić swoich autorytetów poprzez przerwy i konsekwencje, licząc do trzech, pięciu lub 1000, rodzice francuscy wydają się przychodzić z tą umiejętnością naturalnie (prawdopodobnie dlatego, że wszyscy tak robią). Wydaje się, że kluczem jest oszczędne mówienie, ale mówienie bez ambiwalencji, kiedy to robisz. Innymi słowy, przypomnijcie sobie, jak robią to francuscy rodzice, że to ja decyduję. Takie podejście nie ma na celu kontrolowania dzieci, ale przypomnienie im, że istnieją granice i oczekiwania, których muszą przestrzegać. Dajesz im ramę (lub „ kadrę ”, jak to się nazywa we Francji), a następnie mogą mieć swobodę decydowania o tym, co w niej robią.

Jako mama dwójki prawie 3-latków coraz częściej spotykam się z wyzwaniami, głównie dlatego, że właśnie to powinni robić prawie 3-latkowie. Ale zdecydowanie nie czułem się pewnie, jak sobie z tym poradziłem, ani czy byłem jasnym i autorytatywnym wyznacznikiem granic, więc właśnie ten aspekt francuskiego rodzicielstwa najbardziej mi się podobał.

Nie potrwało to wcale długo, zanim doszło do pierwszego pojedynku pierwszego dnia mojego eksperymentu. Wróciliśmy do domu po przedszkolu i powiedziałem im, tak jak za każdym razem, gdy wracamy do domu z dowolnego miejsca, że ​​mają wejść do środka i zdjąć buty. W rzeczywistości robią to tylko około 50 procent czasu, a ten poranek nie był jednym z tych czasów. Idealny czas na przełamanie kadry i wolne od ambiwalencji „nie”.

„Zdejmij buty, proszę” - zapytałem, starając się brzmieć, jakbym był przekonany, że tak się stanie.

„Nie”, moja córka odpowiedziała automatycznie. „Nie chcę zdejmować butów!”

„Czas zdjąć buty”, powiedziałem, dając jej „wielkie oczy” - surowe, oczekujące, że francuscy rodzice będą się gapić, aby dać dzieciom, aby wiedziały, że mówią poważnie. Ponownie odmówiła, odwracając się i stojąc w kącie drzwi jako znak buntu. To nie działa, pomyślałem. Moje wyjątkowo uparte dziecko niełatwo się wycofało. Dałem mu jeszcze jeden strzał.

„Buty zdjęte”. Krótkie iz przekonaniem uniosła brew w celu podkreślenia.

Nie chciała się odwrócić, więc zostawiłem ją przy drzwiach i poszedłem do kuchni, żeby zacząć robić lunch. Słyszałem, jak walnęła w drzwi wejściowe i śpiewała do siebie - głównie, jak sądzę, żeby wejść pod skórę - ale po minucie lub dwóch umilkła. Niedługo potem weszła do kuchni bez butów.

„Cześć mamo!” Powiedziała trochę zbyt entuzjastycznie. „Robisz lunch, mamo ?!”

Zrobiła to, o co prosiłam, ale nie byłam do końca pewna, jak się z tym czuję. Wiedziałem, że bycie nieustraszonym przywódcą moich dzieci ma wartość, ale bycie surowym i szorstkim wydawało się obce i niewygodne, a kiedy wróciła, wydawało się, że nie jest pewna, czy jestem na nią zła. Dokładnie to, za co francuscy rodzice krytykują amerykańskich rodziców - są zbyt miękcy i boją się powiedzieć „nie” - i na pewno tak było w moim przypadku. Zdecydowałem, że będę próbował przez cały tydzień i sprawdzę, czy będzie łatwiej.

Cierpliwość jest cnotą, której moje dzieci nie mają

Dzięki uprzejmości Alana Romain

Ponieważ francuscy rodzice cenią sobie skuteczne wyznaczanie granic, uważają również, że nauczanie dzieci czekania również jest bardzo ważne. W przeciwieństwie do wielu amerykańskich dzieci, które są przyzwyczajone do mamy niosącej mnóstwo torebek na wszelki wypadek (w tym moja!), Dzieci francuskie jedzą zwykle tylko o określonych porach posiłków, z jedną przekąską codziennie około 16.00. Chcesz coś pomiędzy? Przepraszam, musisz poczekać.

Ta koncepcja wydawała mi się prawie radykalna, matka, której dzieciaki jedzą bez końca przez cały dzień. Zaczęli nawet prosić o „przekąski, proszę”, co zwykle kończy się na tym, że wymieniam kilka różnych opcji do wyboru, jakbym ogłaszał specjalności w restauracji. Prawdę mówiąc, tak naprawdę nie widziałem tego jako problemu - wszystkie opcje są zdrowe, a dorastają, energiczne dzieci, więc dlaczego nie pozwolić im jeść, kiedy chcą? Ale z francuskiego punktu widzenia uczenie dzieci cierpliwego czekania na rzeczy, których chcą (np. Przekąski), zachęca do odporności - ten sam rodzaj koncepcji opóźnionego gratyfikacji, o której słynie słynny Test Marshmallow. Osobiście nie dbałem zbytnio o to, czy ustaliliśmy czas posiłków z wyraźnymi oczekiwaniami co do tego, jak i kiedy jeść, ale pomysł nauczenia moich dzieci, jak radzić sobie z oczekiwaniem na coś, czego naprawdę chcą, brzmiał ważnie.

W szafce mieliśmy małe pudełko ciasteczek, które postanowiłem zostawić na ladzie, aby dzieci mogły je zobaczyć, i nie zajęło im długo pytanie, czy mogą je mieć.

„Pewnie, że możesz, ale nie dopóki nie zjemy lunchu.” (Czekanie do 16 po pierwszej próbie wydawało się nieco ekstremalne). Nie podobała im się ta odpowiedź. Chcieli ciasteczek i chcieli je natychmiast. Nastąpiły kruszenia.

Stanie na ziemi na ciastkach było znacznie łatwiejsze niż stawianie ziemi na butach. Usiadłem na podłodze, podczas gdy oni krzyczeli i próbowali przeskoczyć półki szafki, aby dotrzeć do pudełka z ciasteczkami, wzruszyłem ramionami i spokojnie powiedziałem, że absolutnie mogą zjeść ciastko, ale będą musieli poczekać, aż zjemy lunch. Nie byłem do końca pewien, co robią francuskie matki podczas napadów złości, więc pożyczyłem wskazówkę z mojego doświadczenia z rodzicielstwem RIE i nadal siedziałem tam spokojnie, dopóki nie wyszły z systemu (czekając na ciasteczko, które jest w końcu jest dość trudne!). Kiedy wszystko znów się uspokoiło, powiedziałem im, że nadszedł czas na lunch.

Pod koniec posiłku oboje zupełnie zapomnieli o ciasteczkach, które tak mocno płakali zaledwie 10 minut wcześniej, ale i tak dałem im ciasteczka jako nagrodę za przynajmniej próbę cierpliwości. Nauczenie dwóch małych dzieci, jak czekać na rzeczy, nie było czymś, co mógłbym zrobić w ciągu tygodnia, ale wypróbowanie tego uświadomiło mi, że zdecydowanie było to coś, co chciałem zachować na swoim radarze po zakończeniu eksperymentu.

Ja też potrzebuję spokoju

Dzięki uprzejmości Alana Romain

Jeśli jest jedna rzecz, którą moi przyjaciele i dzieci lamentują najczęściej, to brak osobistego czasu (i osobistej przestrzeni!), Które mamy w naszym życiu w tych dniach. Opieka nad dziećmi może być niewiarygodnie wyczerpująca - znacznie więcej niż się często spodziewamy. Bawimy się z naszymi dziećmi, gotujemy dla nich, odpowiadamy na ich niekończące się strumienie pytań i ciągłe prośby. Nadzorujemy ich ściśle przez cały czas (nawet na naszych podwórkach) i częściej niż oni nie spodziewają się, że mogą na nas polegać w zasadzie na czymkolwiek, kiedykolwiek zechcą.

Nie sądzę, aby przebywanie tam z dziećmi było jak najgorsze, ale wydaje mi się, że bardzo łatwo jest zapomnieć, że rodzice są ludźmi, którzy również mają potrzeby, i tak łatwo je zignorować. twoich dzieci. Ale francuscy rodzice wydają się być lepsi w utrzymywaniu równowagi, wcale nie czując się winni za wycinanie dorosłego czasu lub oczekiwanie, że ich dzieci będą bawić się niezależnie, jeśli mają pracę do wykonania lub mają towarzystwo.

Przez cały dzień, kiedy jestem w domu z dziećmi, tęsknię za chwilą, w której mogę nieprzerwanie pić kawę, a może sprawdzę pocztę elektroniczną lub przejdę na Facebooka lub przypinam losowe rzeczy, aby wziąć zerwać z byciem tak bardzo potrzebnym przez dwóch małych ludzi przez cały czas. Ale kiedy poświęcam ten czas, mam wrażenie, że jestem samolubny i że powinienem być z moimi dziećmi, bawić się nimi; ujmujący. Innymi słowy, bez względu na to, co robię, źle się z tym czuję. Jako ktoś, kto pracuje w domu, mam również duże problemy z planowaniem pracy wokół moich dzieci, kradzieżą czasu tu i tam podczas drzemek lub pozostaniem do późna w nocy, aby ukończyć zadania, mimo że moje dzieci będą rano na słońcu. Pomyślałem, że nadszedł czas, aby włączyć do mieszanki odrobinę francuskiej samoopieki, więc usiadłem przy filiżance kawy i laptopie, zdeterminowany, aby choć trochę odpocząć. I wtedy zaczęły się przerwy.

Próbowałem rodzicielstwa jak Francuzi, ponieważ zabranie moich dzieci do restauracji to prawdziwy koszmar, i tak się stało
Macierzyństwo

Wybór redaktorów

Back to top button