Macierzyństwo

Próbowałem przez tydzień zezwalającego rodzicielstwa i tak się stało

Spisu treści:

Anonim

Ostatnio dużo słyszałem o stylu rodzicielskim zwanym „Permissive Parenting”, a po przeszukaniu go dowiedziałem się, że według badaczy styl jest definiowany głównie przez dwie kluczowe cechy. Pierwsza wymieniona cecha polega na tym, że tolerancyjni rodzice są na ogół bardzo opiekuńczy i ciepli. Cóż, to dobrze, prawda? Jestem kochaną osobą dovey, więc pielęgnacja i ciepło brzmiały w mojej alejce. Ale druga cecha była mniej atrakcyjna: tolerancyjni rodzice niechętnie nakładają ograniczenia na swoje dzieci. Brzmiało to bardzo źle i tak obco, jak wiedziałem. Wychowało mnie to, co naukowcy mogą dziś uznać za „autorytatywne z kawałkiem autorytarnych” rodziców. Razem z rodzeństwem otrzymaliśmy wiele miłości, wsparcia i możliwości od naszych rodziców, ale wiedzieliśmy również, że lepiej sobie radzimy dla naszej rodziny i lepiej nie nieposłuszeństwo lub brak szacunku, a przede wszystkim wstyd naszych rodziców. Znaliśmy zasady i przestrzegaliśmy ich. O rany, zatrzymaliśmy ich. To samo dotyczy mojego brytyjskiego męża - był wychowany w podobny sposób.

Mój mąż i ja nie jesteśmy tak zdyscyplinowani w rodzicielstwie, jak nasi rodzice. Domagamy się od naszych dzieci odpowiedzialnego zachowania, ale poddajemy się więcej niż nasi rodzice i często wymykamy się. Ale nawet jeśli jesteśmy trochę bardziej rozluźnieni, niż byśmy chcieli czasami, wciąż nakładamy wiele granic, ustalamy wiele ograniczeń i mówimy „nie” i rzeczy takie jak „nad moim martwym ciałem” i „sprawdź siebie zanim się rozbijesz „dużo. Oboje jesteśmy przytulnymi, ciepłymi i kochającymi ludźmi, więc wokół naszego domu kręci się wiele uścisków i smooche oraz słowa zachęty, ale chcemy również wychowywać dzieci, które czują się swobodnie, popełniając błędy co jakiś czas. Wierzymy, że pozwalamy naszym dzieciom podejmować decyzje dla siebie, ale pozwolić im podejmować decyzje całkowicie bezkierunkowo, bez pojęcia granic? Aby nadać naszym dzieciom tytuł „dzwoniącego”? Um. Nie. Dlaczego ludzie promują korzyści wynikające z permisywnego rodzicielstwa? Czy coś mi umknęło? Szczerze mówiąc, chciałem się dowiedzieć.

Eksperyment

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

Jak wspomniałem, dorastałem z surowymi regułami i ścisłymi granicami, co jest wręcz przeciwieństwem tego, co nakazuje rodzicielstwo. Wiele oczekiwano od mojego rodzeństwa i ode mnie, i zostaliśmy bardzo wynagrodzeni za nasze pozytywne działania z miłością i zachętą. Chociaż ogólnie byłem szczęśliwy w swoim życiu jako dziecko osiągające dobre wyniki i przestrzegające zasad, zawsze zastanawiałem się, jak to jest nie mieć granic, mieć taką samą swobodę jak dorośli i żyć bez muru cały czas przede mną.

Oczywiście, teraz, gdy jestem rodzicem, właściwie wiem dokładnie, jak będzie wyglądać „bez granic” i nie wygląda to ładnie. Mimo to nadal byłem ciekawy. Postanowiłem więc przeprowadzić mały eksperyment i spróbować zezwalającego rodzicielstwa, nie nakładając żadnych ograniczeń ani wymagań na moje dzieci przez tydzień.

Oto jak poszło i czego się nauczyłem z tego procesu.

Permissive Parenting nie jest dla maniaków kontroli

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

Pierwszego dnia było prawie niemożliwe, abym zrezygnował z mojej kontroli. Moja córka chciała wyciągnąć rolkę folii bąbelkowej z szuflady. Zacząłem więc od zwykłego „Stella! Odłóż to. Nie chcę, żebyś to marnowała!” (Musiałem użyć go do wysłania paczki), ale potem przypomniałem sobie eksperyment. Spokojnie, to tylko folia bąbelkowa, powiedziałem sobie. „OK”, powiedziałem, „śmiało, kochanie. Rób z tym, co chcesz”. W tym czasie zdążyła już odłożyć opaskę, zamknąć szufladę i była już gotowa do następnej czynności. Czułem, że przegapiłem moje okno, aby Stella mogła działać bez moich narzuconych przez dorosłych granic. Ale wyglądała tak dobrze, przechodząc do czegoś innego. To dziwne, pomyślałem. Potem zrobiłem się dziwny. „CZEKAJ! Nie, hej Stella, idź pobawić się folią bąbelkową.” Byłem zdesperowany, żeby czuła, że ​​może to, czego chce. Już tak się nad tym zastanawiała, że ​​nawet nie wiedziała, o co mi chodzi.

„Co mamo?”

Powtórzyłem:

Śmiało i zagraj w folię bąbelkową.

Stella stała i patrzyła na mnie z na wpół uśmiechem, na wpół przestraszonym wyrazem twarzy. Z pewnością myślała, że ​​to test albo podstęp, i czekała na następną wskazówkę. Po tym, jak prawie zażądałem, żeby bawiła się folią bąbelkową, rzuciła się jak błyskawica z powrotem do szuflady, próbując wyciągnąć folię bąbelkową, zanim nie byłem już opętany przez jakąś dziwną, łamiącą zasady, dziwnie obsesyjną dziwaczną folię bąbelkową. Wtedy mnie to uderzyło: czy właśnie zażądałem od niej gry w folię bąbelkową? Tak. Tak, zrobiłem to i nie było to zbyt pochopne rodzicielstwo. Musiałem sobie przypomnieć, że ten eksperyment polegał na pozwoleniu moim dzieciom na ustalenie własnych granic, a pierwszym krokiem było uwolnienie się od kontroli.

Otrząsnąłem się z tego i zachęciłem do nieskażonej zabawy bez granic. To była zabawa. Z tego jednego kawałka folii bąbelkowej zrobiliśmy Stelli spódnicę na 24 sposoby, a potem popękaliśmy te małe bąbelki do zadowolenia naszych serc. Nie jest tak źle, pomyślałem. I przez kilka minut zastanawiałem się, czy byłby to jeden z tych eksperymentów, który sprawia, że ​​widzę błędy moich obecnych sposobów i które pomagają mi bardziej się zrelaksować jako rodzic.

Małe dzieci dostosowują się natychmiast

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

A potem, pośród całej euforii związanej z zawijaniem bąbelków, Stella poprosiła mnie o „małą ucztę”. Moje dziecko jest mądre. Zobaczyła otwór i zamierzała go wziąć. Pozwoliłbym jej bawić się folią bąbelkową - więc co jeszcze mogłaby dostać?

Był prawie pora lunchu, a ona jest kiepskim jedzeniem. „Mała uczta” w Stella-speak oznacza cukierki, czekoladę lub ciasteczka. Spojrzałem na nią w spódnicy z folią bąbelkową i pełnym nadziei uśmiechem. Och, czemu do diabła nie. Nalałem jej małą miskę M & Ms. Stella wyraźnie zauważyła różnicę w moich działaniach i reakcjach i byłam podekscytowana, że ​​naprawdę ucieleśniam permisywną część tego eksperymentu. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że Stella nie czekała na wyjaśnienie. Posunęła się naprzód, prosząc o „smakołyki” i podnosząc nos na „nie smakołyki”, ponieważ ta dziwna, opętana wersja nie wymagała od niej jedzenia warzyw lub owoców, a Opętana Mama z pewnością nie wkurzyła się, gdy odmówiła je jeść. Kochała to i poza nią, ja też.

Ilekroć zgodziłem się na coś, na co normalnie się nie zgadzam lub nie wykazywałem żadnych oznak dyscypliny, kiedy przyłapałem ją na robieniu czegoś, co zwykle mnie denerwuje, Stella wyglądała na zdumioną i w 100 procentach podekscytowaną, gotową zebrać wszelkie autorytety zostałem tylko do wzięcia.

Mnie? Nie tak bardzo

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

Dwa dni noszenia baniek mydlanych i jedzenia M&M szybko zmieniły się w nieograniczone możliwości dla 3-latka, a moje wyczuło możliwość panowania najwyższego, jak lew w Serengeti, a ja byłem gnuśnikiem o nogach zwisających. Wiesz, ten, który się zdezorientował i jakoś oddzielił od paniki i galopuje bez celu, przerażony jak diabli.

Jak dotąd ten eksperyment, w połączeniu z pewnością siebie i postawą dowodzenia Stelli, pozostawił mnie szeroko otwartą na przysłowiowe zabójstwo. I szybko rzuciła się na mnie. Pozwoliłem mojemu 3-latkowi robić wszystko, co chciała (z wyjątkiem wszystkiego, co byłoby szkodliwe fizycznie) i znalazłem się przygwożdżony i bezradny z powodu narzuconych mi przez rodziców więzi bez granic.

Zaczynałem zdawać sobie sprawę, jak szybko zgubne rodzicielstwo stawało się moim zgubą. Idąc z prądem, Stella kontrolowała przepływ i czułem się całkowicie bezradny.

Mój syn naprawdę go wydoił

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

W innym kącie mój 13-letni syn z radością przekraczał granice, ale nie całkowicie je porzucał. Ma przewagę - prawie dekadę w stosunku do swojej młodszej siostry - więc jest całkiem świadomy tego, co to znaczy przestrzegać naszych zasad domu i rodziny w tym momencie.

Pierwszego dnia eksperymentu zgodziłem się pozwolić Evanowi nie tylko zdobyć pojemnik z pringlesami o dziwnym smaku, ale pozwolić mu zjeść je w swoim łóżku. Obrzydliwy. Ale co ważniejsze, pozwalam Evanowi oglądać grę Patriota na Broncos, a ponieważ mieszkamy w Hongkongu, czas na grę był o 4 rano w szkolny poranek. Zagryzłem się w język i skrzywiłem na myśl, że próbuje skupić się w szkole, więc tego dnia pozbawiony snu, ale powiedziałem, że tak. I tak jak moja córka, mój syn chciał rozciągać granice dokładnie na to, co powiedziałbym tak.

Tego wieczoru przed meczem Evan przedarł się do 10:30, obudził się o 4, oglądał mecz i przygotował się na czas do szkoły. Może ten eksperyment miał mi pokazać, że jest jeszcze bardziej dojrzały i niezależny, niż myśleliśmy, a może pozwolenie mu na przejęcie większej części własności lub tego, do czego jest zdolny, może być dobrą rzeczą. A może po prostu wiedział, że aby utrzymać te szalone, ekstremalne przywileje, lepiej wykaże się dobrym zachowaniem.

Cokolwiek to było, zadziałało.

Dzieci potrzebują limitów

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

Przez pierwsze trzy lub cztery dni Evan dość dobrze radził sobie z naszym bezprawnym domem, starając się zachować pewną strukturę dla siebie. Jasne, od czasu do czasu dochodziło do odstępstwa od jego normalnego limitu czasu na ekranie i zasady zakazu siedzenia na kanapie, aby jeść. Ale przed snem korzystał ze wszystkich swobód. Piątej nocy, po prawie tygodniowym zmuszaniu do snu, obudziłem się i poszedłem do łazienki i zauważyłem, że Evan wciąż nie śpi na swoim komputerze o trzeciej nad ranem!

Nie mogłem się powstrzymać: pchnąłem drzwi i zażądałem, aby zamknął komputer i zasnął. Czuł ulgę, widząc starego mnie. I szczerze mówiąc, dobrze było powiedzieć mojemu synowi, co ma robić, zwłaszcza gdy leżało to w jego najlepszym interesie. Chodzenie do łóżka o 3 rano jako 13-latek naprawdę popycha. Uświadomiłem sobie, że nie przeszkadza mi, że robię małe rzeczy od czasu do czasu, ale pozostawanie tak późno w szkolną noc po prostu nie miało sensu. Byłby zmęczony, zepsuty, prawdopodobnie zasypiał w klasie, a to wywróciłoby całą naszą rutynę do góry nogami. Bardziej niż cokolwiek innego był fakt, że wszechstronny, kiedy jesteś nastolatkiem, po prostu nie jest zdrowy, umysłowo ani fizycznie. Więc po prostu to chrzaniłem.

Czy zezwolenie dla rodziców działało dla nas?

Dzięki uprzejmości Andrei Wada Davies

To jest w porządku na dzień lub nawet kilka dni, ale w sumie, permisywne rodzicielstwo, z mojego doświadczenia, jest szybką ścieżką dla wszystkich, którzy tracą swoje kulki. Zaczęło się dobrze, a nawet czułem zabawę, widząc zaskoczone, podekscytowane miny moich dzieci, ale kiedy kontynuowałem chwilowe wakacje od zasad, wszystko stało się chaotyczne i przygnębiające - nie tylko dla mnie, dla wszystkich zaangażowanych.

Z mojej strony nie lubiłem czuć się jak pushover i tak czułem, że moje dzieci mnie widzą. Chciałem być postrzegany jako postać autorytetu, obrońca, rodzic! Czułem się leniwy i martwiłem się o cały czas, który musiałbym poświęcić na odwrócenie szkód, jakie zrobił tydzień tolerancyjnego rodzicielstwa - wszystkie problemy behawioralne i złe nawyki, które szybko się kształtowały i zyskiwały moc.

Ponadto pozwolenie moim dzieciom na robienie tego, co chciały, z niewielką konsekwencją lub bez konsekwencji, zatarło relacje rodzic-dziecko i postawiło nas na równi. Moje dzieci zaczęły się czuć, jakby miały domniemane pozwolenie na robienie tego, co mogłem zrobić. Pewnego wieczoru przyłapałem córkę na komputerze bez pozwolenia. Pewnego ranka musiałem nawet stłumić napad złości, kiedy nie pozwalałem mojej córce nosić makijażu, tak jak ja. A mój syn zaczął testować granice z filmami i muzyką. Na naszą cotygodniową noc filmową każdy film, który sugerował, abyśmy oglądali, otrzymał ocenę R, co, jak wiedział, nie było dla niego opcją.

Zauważyłem jednak, że moje relacje z moimi dziećmi nawet trochę się zmieniły. Nadal uważali mnie za zabawnego, kochającego i zachęcającego, ale według dr Laury Markham dzieci, szczególnie bardzo małe, chcą, aby ktoś prowadził ich przez proces podejmowania decyzji i emocje. Już drugiego dnia Stella zaczynała się denerwować, a nawet płakać z zaskoczenia, robiąc coś, co normalnie uważa za zabawę i żąda, aby albo poszła spać, albo że potrzebowała Opaski. Mimo że poświęciłem jej całą uwagę, o którą prosiła jako towarzyszka zabawy, przedstawiła scenariusze, w których musiałbym wrócić do autorytatywnej roli opiekuna, kładąc ją do łóżka lub dbając o jej „obrażenia”. „ Nie mogłem nie myśleć, że płakała z frustracji. Praktycznie chciałem zakończyć moje pełne zaangażowanie w permisywne rodzicielstwo, gdy tylko zdałem sobie sprawę, że Stella ma trudności.

Każdemu z nich i być może ci, którzy wybiorą tę metodę rodzicielstwa, będą mieli więcej szczęścia z wynikami i wynikającymi z niej pozytywnymi doświadczeniami. Kiedy po raz pierwszy rozpocząłem eksperyment, próbowałem zrozumieć, że po prostu pozwalam moim dzieciom na bycie dziećmi! Ale nie zdawałem sobie sprawy, że moje dzieci nie są jeszcze gotowe do samoregulacji, ponieważ są tylko dziećmi. Poza tym mają zdolność dziecka do podejmowania decyzji. Ponadto czasami są to tylko małe dupki *. I zdałem sobie sprawę, że po prostu nie chcę dać moim dzieciom mocy do działania i działania tak, jak chcą, z tak ograniczonymi konsekwencjami. Jako ktoś, kto zawsze był sceptyczny wobec tolerancyjnego rodzicielstwa, mogę teraz powiedzieć, że dałem mu szansę, i zostało jasno powiedziane, że wszyscy lepiej sobie radzimy z granicami.

Próbowałem przez tydzień zezwalającego rodzicielstwa i tak się stało
Macierzyństwo

Wybór redaktorów

Back to top button