Styl życia

Użyłem technik hiit do zabawy z moimi dziećmi i to (głównie) orzekło

Spisu treści:

Anonim

Będąc mamą dwójki małych dzieci, a także pracy w pełnym wymiarze godzin oraz pisania na boku, mam dużo czasu na ćwiczenia i utrzymanie formy. Żartuję! Pozostawia mi prawie czasu dla siebie i niekończącą się dostawę sera i krakersów do zjedzenia porzuconych talerzy dla małych dzieci. Zdesperowany, aby znaleźć sposób na poświęcenie czasu na siłownię, natknąłem się na intensywny trening wewnętrzny (HIIT) i był to duży hit.

Treningi HIIT są idealne dla zapracowanych rodziców. Sesje są krótkie (15–30 min), nie wymagają sprzętu i można je wykonać praktycznie wszędzie. Chodzi o to, aby robić wszystko, co w twojej mocy, wykonując rzuty, przysiady, pompki, deski, alpinistów, burpee i inne ćwiczenia, a następnie odpoczywać, aby spalić więcej tłuszczu w krótszym czasie. To jest naprawdę fajne i naprawdę działa. Moje ciało zmieniło się w ciągu zaledwie jednego miesiąca.

HIIT działał tak dobrze, że właściwie pomyślałem o tym, jak dobrze ta koncepcja może działać, jeśli chodzi o zabawę z moimi dziećmi. W tej chwili nasz „czas na zabawę” jest gorącym bałaganem grania części, części próby wyczyszczenia, części próby zapisania pomysłów w notatniku, części płaczu w kącie, ponieważ jestem taki zmęczony. Co jeśli zamiast tego poświęciłem 15–30 minut na intensywny, skoncentrowany czas na zabawę, a następnie „odpocząłem”, by posprzątać, zadbać o siebie lub… no wiesz… pójść sam do łazienki?

Były trzy scenariusze, w których HIIT działał dobrze: 1) przejażdżki po samochodzie, gdy mieli dodatkową energię do spalenia, 2) weekendowe popołudnia, kiedy chciałem posprzątać i chcieli się bawić, oraz 3) po pracy martwy przed obiadem -czas. Postanowiłem spróbować przez tydzień, aby zobaczyć, co się stało.

Wyniki były dość interesujące.

Po długiej jeździe samochodem

Z powodu mnóstwa spraw i złej pogody mój potomek utknął w samochodzie na kilka godzin w ten weekend i zaczynało docierać do dzieci. W niedzielę, po przejechaniu 30 mil, aby zobaczyć dom, na który nigdy nie było nas stać, wiedziałam, że mój mąż i dzieci zasługują na przerwę. Znaleźliśmy mały staw z plażą i placem zabaw, na którym mogli biegać i wypuszczać je z samochodu, aby je zwiedzić.

Moim pierwszym instynktem było osunięcie się i wpatrywanie się w listę nieruchomości na moim telefonie, ale zamiast tego próbowałem dopasować ich energię i dołączyć do ich fizycznej zabawy. Najpierw wszyscy pędzili w górę i w dół struktury gry z najwyższą prędkością (byłem królową ściany wspinaczkowej). Następnie zebraliśmy naręcze szyszek do rzucania do stawu. Kiedy to się nudziło, wszyscy na zmianę wciągaliśmy laski mokrym piaskiem. W końcu podbiegliśmy, żeby zobaczyć fajny fort, który ktoś zbudował z gałęzi.

Phaea Crede

Dzieci uwielbiały, że tak ciężko się z nimi bawiłem i, do cholery, też się dobrze bawiłem. Po około 30 minutach czułem się wypalony, ale na szczęście mała dziewczynka z pobliskiego domu podeszła do mnie i przejęła rolę mojego towarzysza zabaw, zostawiając mnie na odpoczynek i wpatrywanie się w nieruchomości na moim telefonie. Dzięki Colleen, gdziekolwiek jesteś!

Podział czasu między obowiązkami i grą

Aktywne jest to, jak lubią moje dzieci, nawet gdy jesteśmy w środku. To cudowne, ale może być ogromnym wyzwaniem, gdy dom jest katastrofą prania, zabawek, naczyń i książek. Zwykle w połowie jestem czysty, w połowie gram, ale dziś próbowałem czegoś nowego. Powiedziałem im, że będę walczył przez 15 minut, a kiedy włączy się alarm, wszyscy będziemy sprzątać przez 15 minut. Potem czytałem im książki przez 15 minut, a potem zmywałem naczynia przez 15 minut.

Chociaż powiem, że ten system działał technicznie, uruchomione alarmy wywołały u mnie większy stres niż ulgę, a dzieci wydawały się bardziej rozczarowane, gdy musiałem się odłączyć, mimo że poświęcałem im całą uwagę na przerwy. Nie przyłączyli się też do mnie w sprzątaniu, potencjalnie z winy. Trochę porażki dookoła.

Po pracy, przed kolacją Dead-Time

Najtrudniejsza część mojego dnia zaczyna się w momencie, gdy wchodzę do domu po pracy. Dzieciaki mnie chcą, ja chcę dzieci, ale jestem też wykończona i muszę się rozpakować. Tym razem zawiodłem z góry. Jeśli pozwolą mi się przebrać i usiąść przez pięć minut sam, zagram w dowolną grę przed kolacją za około 30 minut. (Krzycz do męża obiadowego). Myślę, że ta oferta zadziałała tylko dlatego, że oboje byli zaangażowani w tworzenie arcydzieła z markerem, kiedy wszedłem, ale w każdym razie mam pięć minut.

Potem chcieli zagrać w grę o nazwie „siekanie brokułów”, gdzie ścigam ich po środkowej części naszego domu, wykrzykując linie z piosenki Dany Carvey i udając, że dźgam je rękami. (Jesteśmy nieprzyzwoitą rodziną - pozwij mnie.) Po zaledwie około 10 minutach tej świetnej zabawy WSZYSCY potrzebowaliśmy odpoczynku, więc przytuliliśmy się do kanapy i czytaliśmy książki z obrazkami do obiadu. Nazwałbym to sukcesem.

Wyniki

Podsumowując, ten nowy rodzaj gry ma duży potencjał. Jako pro-harmonogram, osoba kochająca arkusze kalkulacyjne Excel, terminy są niezwykle atrakcyjne teoretycznie - choć w praktyce chrupiące. Odkryłem jednak, że im więcej grałem w tych krótkich, intensywnych seriach, tym mniej wyczerpałem się po sesjach gry.

Prawda jest taka, że ​​moje dwoje dzieci zawsze będzie chciało więcej, niż muszę dać, ale poświęcenie im całej uwagi nawet przez 10 minut wydawało się ułatwiać przejścia. Zauważyłem, że zaangażowanie się w sztukę zamiast szukania sposobów na wymykanie się i składanie prania na sekundę było dla mnie więcej zabawy. Więcej zabawy jest lepsze, nawet jeśli występują w 15-minutowych odstępach.

Użyłem technik hiit do zabawy z moimi dziećmi i to (głównie) orzekło
Styl życia

Wybór redaktorów

Back to top button