Styl życia

W moim domu nie toczą się bitwy z małym dzieckiem, a to z powodu mojego własnego związku z jedzeniem

Anonim

Jest piątek i siedzę na kolacji z mężem Danem i naszą 3-letnią córką Claire. Jak większość nocy talerz Claire jest pełen rzeczy, które uwielbia - brązowy makaron ryżowy, brokuły gotowane na parze, garść jagód. Dan i ja śmiejemy się, gdy najpierw idzie po brokuły. Mimo że wiemy, że dziecko biegnie na produktach - a ona ma nawyki w łazience, aby pokazać to włókno - nie jest dla nas stracone, że jej przywiązanie do takich potraw i brak bitew posiłkowych należy docenić.

Oczywiście część jej apetytu można po prostu przypisać szczęściu. Jestem ostatnią osobą, która wierzy, że moje supermocarstwa rodzicielskie są w stanie przenosić góry (lub sprawić, że dziecko pokocha zieloną fasolę). Myślę jednak, że nawyki żywieniowe Claire mają coś wspólnego z moją filozofią, która głęboko ukształtowała moją historię z jedzeniem.

Kiedy zaszłam w ciążę z moją córką Claire, wciąż odłamywałam resztki 15-letniego zaburzenia odżywiania. W tym czasie miałem 30 lat i nie byłem już w aktywnym odzyskiwaniu. Ale to nie znaczy, że stare tendencje czasem się nie podkradały - często wtedy, gdy najmniej się ich spodziewałem. Na kilka dni przed tym, jak dowiedziałem się, że jestem w ciąży, przeszedłem zabieg dentystyczny, przez który nie byłem w stanie jeść stałych pokarmów przez większą część tygodnia. Gdy moje ciało zareagowało na brak kalorii (np. Płaski brzuch, szczuplejsza twarz), znalazłem się w lustrze i podziwiałem zmiany. Mój głos przywracania kazał mi się odwrócić; moja nieuporządkowana przeszłość prosiła o więcej.

Ale potem zobaczyłem te dwie różowe linie na teście ciążowym i wyglądało to tak, jakby działały jako ostateczne przekreślenie moich nawyków związanych z zaburzeniami erekcji. Dziwiłem się temu, co potrafi moje ciało - dorastałem jako człowiek! - i poczułem głęboki szacunek dla tego, co udało się osiągnąć, czegoś, czego nigdy wcześniej nie byłem w stanie zrobić.

Mniej więcej w 20 tygodniu ciąży odkryliśmy, że mam jedną tętnicę pępowinową - zdrowy pępowinę ma dwie tętnice. Lekarze zapewniali mnie, że nie jest to tragiczna sytuacja i że nasza córeczka prawdopodobnie urodzi się zupełnie zdrowa. Oznaczało to jednak, że dociera do niej mniej składników odżywczych. Oznaczało to, że mogłaby zostać poroniona wcześniej, gdyby moje ciało nie było w stanie dać jej rzeczy, których potrzebowała.

To była sytuacja oczekiwania i zobaczenia, ale nie jestem mamą. Zacząłem pakować swoje posiłki ze wszystkimi składnikami odżywczymi - koktajlami z jarmużu z olejkami Omega-3, miseczkami jogurtowymi ze świeżymi owocami i orzechami oraz zielonymi sałatkami z awokado - aby upewnić się, że robię wszystko, co w mojej mocy, aby dać jej to, czego potrzebowała. Nie wiedziałem, czy to pomoże, czy nie, ale wiedziałem, że to nie zaszkodzi.

Zaniosłem Claire dwa dni po jej terminie. Ważyła 7 funtów, 14 uncji - doskonale zdrowa dziewczynka.

Kiedy Claire zaczęła jeść ciała stałe, wykorzystałam dużą wiedzę na temat jedzenia i tego, jak powinniśmy traktować go z większą holistyczną uwagą (np. Jak rośnie i jak odżywia nasze ciała). Jeśli coś jej się nie podobało, nie zmuszałem tego. A gdy ona się starzeje, kontynuowałem wiele tej samej metodologii. Dzisiaj, jeśli nie chce spróbować czegoś nowego, zadaję jej pytania: „Co sprawia, że ​​myślisz, że ci się nie spodoba?” Zachęcam ją, żeby wzięła tylko jeden kęs i powiedziała, że ​​jeśli nadal jej się to nie podoba, to nie musi tego jeść. Jeśli jest na ogrodzeniu o dziwnym zapachu lub wyglądzie czegoś, próbuję wyjaśnić jej, skąd się wzięło. Ostatnio nie podobał jej się wygląd mango („Zbyt śluzowate!”), Więc wyjaśniłem jej, że to ten sam owoc, który ostatecznie zamienia się w jej ukochane suszone paski mango. To sprawiło, że ugryzła - a potem jeszcze 15.

Kiedy nawigowałem proces powrotu do zdrowia w przypadku mojego zaburzenia odżywiania, zdałem sobie sprawę, że moje podejście do jedzenia było czarne lub białe. Było dobre i złe jedzenie (a ja byłem dobry lub zły, że jem lub nie jem) - i to było ostatnie słowo. Wyzdrowienie oznaczało otwarcie mojego umysłu na „co” i „dlaczego” kryjące się za jedzeniem, i to jest taktyka, którą przeniosłem na swoje rozmowy z Claire o jedzeniu. Mam nadzieję, że dzięki temu pomoże to usunąć presję otaczającą jedzenie - coś, co nasza kultura bardzo dobrze stosuje - i jest to związek, który może pielęgnować na swój własny sposób, gdy się starzeje.

Oznacza to, że w naszym domu nie ma żywności bez ograniczeń (z wyjątkami, które wywołują alergie Claire). Moją zasadą było zawsze, jeśli chce spróbować, a następnie pozwól jej spróbować. Teraz, gdy jest starsza, mogę z nią rozmawiać o tym, jak czuje się jedzenie, co jest bardzo ważną częścią tego równania. Na przykład ostatnio zjadła tandetny makaron i narzekała na brzuch (ma problemy z nabiałem), więc wykorzystałem to jako okazję do porozmawiania z nią o tym, jak może zwrócić uwagę na obrzydliwe uczucia związane z jedzeniem i uniknąć ich w przyszłość.

To podejście, które Melainie Rogers, właścicielka ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania BALANCE z siedzibą w Nowym Jorku, uważa za ważne, aby pomóc pacjentom zrozumieć, że nie ma „dobrych” i „złych” pokarmów. Mówi mi, że dzieci powinny być szkolone z głodu i pełni, a także potwierdzane, gdy mówią, że są głodne.

„Żywność jest neutralna - ani dobra, ani zła”, Rogers mówi przez e-mail, dodając, że rodzice powinni spróbować: „Żywność, o której mówimy, pomaga nam rosnąć, stać się silniejszym, biegać szybciej. Mają w sobie specjalne składniki zwane witaminami i minerały. Te specjalne składniki pomagają nam rosnąć - potrzebujemy ich! ”

Rogers mówi, że możesz także powiedzieć: „Niektóre pokarmy nie zawierają witamin i składników mineralnych - albo nie mają ich zbyt wiele. Nie pomagają nam więc rosnąć ani biegać szybciej, ale nadal smakują dobrze i przez pewien czas są przyjemne”.

Dzięki uprzejmości Caroline Shannon-Karasik

Nie oznacza to, że gdyby Claire była bardzo wybredna, z pewnością byłoby to równie łatwe. Wiesz, nie chcę wyznawać, że bym wiedział, co zrobiłbym, gdyby Claire miała inny apetyt na jedzenie, ale powiem tak: myślę, że podszedłbym do tego w taki sam sposób, jak od samego początku z Claire - z szczerość na temat „co” i „dlaczego” za jedzeniem, które spożywamy. Na przykład nie chowam szpinaku, gdy wkładam go do jej koktajlu. Mówię: „Hej, tu jest szpinak, tu jest banan, tu jest mleko migdałowe, a potem je miksujemy”. W ten sposób, gdy Claire spróbuje koktajlu i zda sobie sprawę, że jest dobra, wie, że w mieszance znalazło się często trudne do spożycia warzywo.

Z wybrednym zjadaczem zachęcam ich, podobnie jak Claire, do bycia praktycznym w kuchni i pomagania im w przygotowywaniu posiłków. Myślę, że jest to kluczowa część procesu uczenia się o żywności.

„Istnieje ogromna liczba badań, które wspierają edukację żywieniową jako sposób na zachęcenie dzieci do jedzenia owoców i warzyw, zapobiegania otyłości wśród dzieci, a przede wszystkim pielęgnowania zdrowych relacji z jedzeniem” - dr Michelle Davenport, współzałożycielka Wychowany Real, powiedział mi, kiedy rozmawialiśmy o tym, jak uczyć dzieci zdrowego odżywiania się bez zawstydzania ciała. „Wszystko zaczyna się od jedzenia, a im wcześniej zaczniemy, tym lepiej”.

Nie radzę sobie z napadami złości na temat jedzenia. Nie oznacza to, że oceniam rodziców, którzy to robią. Wszyscy robimy rzeczy, które działają najlepiej dla naszych dzieci i naszego życia (i na różne sposoby twierdzimy, że jesteśmy zdrowi). Dla mnie wygląda to mniej więcej tak: pod koniec dnia podsumowuję to, co konsumowała Claire, tak jak dla siebie i myślę, że robi to także wielu innych dorosłych.

Naprawdę staram się przyjrzeć całemu obrazowi, zamiast skupiać się na pojedynczych posiłkach i zapisywać je w ogólnym podejściu Claire do jedzenia. Jako całość świetnie się spisuje jedząc to, co jest na talerzu, więc dla mnie nie warto wdawać się w wojnę o niedokończoną porcję ryżu.

I nawet kiedy pojawiają się problemy związane z jedzeniem, podchodzę do nich ostrożnie. Może traktuję to trochę za bardzo za pomocą rękawiczek dla dzieci, ale moja historia zmusiła mnie do uważnego rozważania sposobów spożywania jedzenia. Gdybym wpadł na sytuację, w której wszystko, czego chciała Claire, to słodycze, myślę, że wrócę do rozmowy, którą przeprowadziłem z nią na temat tandetnego makaronu. Powiedziałbym coś w stylu: „Pamiętasz, jak się czułeś po zjedzeniu tego tandetnego makaronu? Zjadanie zbyt dużej ilości cukierków też by to mogło zrobić.

Nie znaczy to, że jeśli daje mi pełną postawę, nie stosuję zwykłej taktyki rodzicielskiej (hmm … przekupstwo, ultimatum … rozumiesz). Jeśli wciąga cały talerz z jedzeniem, ponieważ zabawa jej zabawkami brzmi bardziej atrakcyjnie, to jestem znany z tego, że mówią: „OK, cóż, jeśli nie możesz włożyć jedzenia do brzucha, to naprawdę czuję, że nie możesz też zjeść deseru po obiedzie. ”

Ale jeśli jej niechęć do określonego posiłku wydaje się szczera, to staram się pamiętać, że jest człowiekiem - choć niewielkim - który też lubi i nie lubi. Nie znajdziesz mnie, żebym naciskał na czysty talerz lub redukował nas do łez nad niezjedzonymi jajkami.

Zamiast tego najprawdopodobniej usłyszysz, jak mówię: „Hej, skarbie, czy wiesz, dlaczego musimy jeść?” Na co ona powie: „Dlaczego?” I w ten czy inny sposób wyjaśnię jej, że żywność daje nam energię do biegania i zabawy oraz pomaga naszym ciałom urosnąć. Nie wyróżniam niektórych pokarmów jako mniej lub bardziej ważnych, ponieważ mój powrót do zdrowia nauczył mnie, że tak nie jest. Całe jedzenie służy celowi, nawet jeśli jest to czysta przyjemność z ciasteczka z kawałkami czekolady.

Dzięki uprzejmości Caroline Shannon-Karasik

Chcę, aby usłyszała moje głośne „tak” dla jedzenia i wszystkie sposoby, w jakie służy ono naszemu ciału. I chociaż mogę dorosnąć, aby nauczyć się, że moja filozofia musi się zginać i zmieniać - o to właśnie chodzi w rodzicielstwie, prawda - mam nadzieję, że sedno tego, co mówię mojej córce, pozostanie z nią na zawsze. Mam nadzieję, że dziewczynka, która uśmiecha się do mnie, gdy wyskakuje z jagód jak cukierki lub z radością liże lukier z ciasteczka, wie, że spożywanie jedzenia nie musi być bitwą - z nią, jej rodzicami lub kimkolwiek innym.

W moim domu nie toczą się bitwy z małym dzieckiem, a to z powodu mojego własnego związku z jedzeniem
Styl życia

Wybór redaktorów

Back to top button